Samoa :)


Samoa :) 



Zachodnie Samoa to dwie wyspy, Upolu i Savaii oraz kilka mniejszych, niezamieszkałych. Stolicą jest trzydziesto-tysięczna Apia, jedyne miasto na Upolu, pozostała ludności żyje w małych wioskach, rozsianych wokół wybrzeża. W głębi porośnięta jest dżunglą o odcieniu zieleni, jakiego jeszcze nigdy nie spotkałam. Pogoda przez cały rok jest doskonała. Przejrzyste wody Pacyfiku pokrywają występującą miejscami rafę koralową. Komunikacja na wyspie jest dość dobrze zorganizowana, a z ludnością miejscową bez problemu można porozumieć się po angielsku. Mieszkańcy są głównie katolikami - co kilka kilometrów w wioskach widać kościoły, które są nie tylko miejscem odwiedzanym raz w tygodniu, ale wiele osób przebywa tu całe dnie na rozmowach. Duża ilość Samoańczyków wyemigrowała w poszukiwaniu pracy 
i lepszego życia do Nowej Zelandii lub Australii. Mam wrażenie, że dzień przebiega tu bezstresowo, nikt nie patrzy na zegarek. Najważniejsze jest pożywienie, dlatego hoduje się tu krowy, kury i różnego rodzaju drzewa owocowe. Domy to głównie postawione na kilku murowanych słupach i podeście dachy - bez ścian. Noce są ciepłe, więc ściany są zbędne :) Alkoholu spożywa się tu bardzo mało - częściej miejscowi sięgają po „Kava”. Jest to napój o delikatnie narkotycznym działaniu, produkowany z rośliny z gatunku pieprzowatych, której liście są przeżuwane, suszone a następnie zaparzane i spożywane przy długich pogawędkach. Istnieje wieka przepaść między życiem w Apii a na prowincji. Stolica jest niewielkim miastem, cywilizowanym, z lotniskiem, dworcem i wieloma sklepami. Turystom polecam wybrać się na miejscowy targ, gdzie dostaniemy regionalne pamiątki takie jak: misy wykonane z drewna, obrazki i szkatułki. My zakupiliśmy kilka malowidełek po 15 zł za sztukę - wyglądają nawet ciekawie, a także misę za jakieś 250 zł w całości wykonana z drewna - bardzo dobrze prezentuje się na kominku wśród wszystkich bibelotów z różnych stron świata. Po dotarciu na wyspę, obsługa lotniska pierwszy raz spotkała się z nazwą POLSKA. Usilnie szukali w internecie, gdzie takie państwo leży :) 
Upolu 
Aga Reef Resort - hotel :)
Na lotnisku dogadaliśmy się z miejscowym taksówkarzem, który zawiózł nas do hotelu na drugim końcu wyspy 
"Aga Reef Resort". Piękny, nieduży ośrodek, położony między zboczem wzniesienia a Pacyfikiem. Polecam wynająć domki przy plaży, super sprawa wyjść na bardzo duży taras i pół dnia podziwiać wody największego oceanu. 
Z ogromnej łazienki jest możliwość wyjścia bezpośrednio do wody :) Jednym słowem bajka :) W całym kompleksie było około 30 pokoi, z czego połowa była zamknięta z powodu remontu. Przez nasz 4 dniowy pobyt przy basenie widziałam (oprócz nas) tylko jedną parę z Portugalii. W restauracji jadaliśmy głównie my i właściciel hotelu z żoną
 i synem - bardzo sympatyczni ludzie. Posiłki smacznie i dokładnie przyrządzone, ale jednak najlepsza była swoboda w hotelu. Chwilami nawet myślałam, że jesteśmy jedynymi gośćmi. Odradzam wynajmowanie turystom miejscowych FAL - domków na plaży. Jeśli spodziewacie się luksusów - tam znajdziecie tylko podłogę i dach i niekiedy schody :) Koszt od 5 do 10 zł za dobę. 
Czas odpoczynku :)
Domki przy plaży - pięknie :)
Nurkowanie :)
Hotel :)
Zatoczka
A to widok tuż po wyjściu z recepcji :)
Wycieczka po wyspie :)
 Po 3 dniach odpoczynku wybieramy się na wycieczkę po wyspie. Pierwszym przystankiem są jaskinie wypełnione czystą i przeźroczystą wodą. Chłopaki postanawiają wpłynąć do środka mimo, iż woda jest bardzo zimna :) Koszt wstępu to 5 zł od osoby. Jedziemy dalej. Zatrzymujemy się w pobliżu wodospadu, ładne widoki w sam raz na zdjęcia. Minęło już pół dnia, zgłodnieliśmy, więc kierujemy się do stolicy i postanawiamy zjeść Fast Food w lokalnym odpowiedniku naszego Burger Kinga. Upał wyczerpuje nas, spragniona grupa 6 osób idzie do kasy zamawiać posiłki 
i do tego napoje 6 dużych coli. Sprzedawca i jego koledzy dziwnie na nas spoglądają i za chwile przynoszą nasze napoje - jeden kubek 1,7 litra :) w sumie ponad 10 litrów i w tym momencie domyśliliśmy się, dlaczego tak na nas patrzono :) Ostatnim przystankiem były Water Hole - dziury w ziemi wypełnione wodą. Wstęp 30 zł za osobę. 
Aby wejść do naturalnego basenu trzeba było pokonać ok 50 schodków a następnie zejść 20 metrową drabiną w dół. Warto pokonać taką drogę, ponieważ możliwość pływania w tak krystalicznie czystej wodzie z wieloma rybkami jest niesamowita. 
Pierwszy przystanek :)


Wodospad :)
Spacer środkiem ulicy - czemu nie :)
Lubię to zdjęcie :) mam je nawet na tapecie :)


 Na terenie państwa w 2007 roku zmieniono ruch z prawostronnego na lewostronny. Władze tłumaczą to tym, że chcą ułatwić i zmniejszyć koszty sprowadzania samochodów z innych wysp Oceanii.
Jedziemy popływać :)
Bajka - Water Hole :)
Zimna woda :)

Chłopaki pływają a my robimy zdjęcia :)

Życie na wyspie :)


Szkoła, praca - zupełnie jak u nas, a jednak całkiem inaczej. Czas płynie wolniej, wszyscy są szczęśliwi, uśmiechnięci i pogodni. Wśród ludzi panuje zgoda i porozumienie. Dzieci chodzą do szkoły, każda ma swój kolor i projekt mundurka, jednak starsi uczniowie mają więcej dodatków (paski, szelki). 
Uczniowie :)
Od miejscowych dowiedzieliśmy się, że na Samoa mieszkańcy wyspy mogą bezpłatnie zajmować grunty pod nowe domy. Wystarczy jedynie zgłosić to w odpowiednim urzędzie i postawić chatę w dowolnym miejscu :)

Przy większości domów znajdują się nagrobki. Są poświęcone ofiarom tsunami, które nawiedziło wyspę w 2009 roku. Ciała ofiar w większości nigdy nie zostały odnalezione. Domownicy dbają o groby swoich zmarłych krewnych, codziennie składają świeże kwiaty.
Jeden z domów w wiosce 
Przydomowe nagrobki 
Miejscowa chata :)

W każdej wiosce jest sklepik, jednak trzeba mieś szczęście, żeby trafić na odpowiednie godziny pracy :) Nie liczmy,
 że będzie on otwarty w niedziele i w czasie codziennych mszy :) Są z reguły dobrze zaopatrzone. Możemy kupić produkty spożywcze i chemiczne :)
Sklep ;)


Żółwie :)

Przy klasztorze znajduje się jeziorko, w którym żyją żółwie. Polecam kupić chlebek, aby można je nakarmić. Należy uważać - gryzą :) My niestety o tym nie wiedzieliśmy i pierwszą "ofiarą" stała się ciocia. Palec od razu zaczął krwawić, jednak nic poważnego się nie stało.

Tu jeszcze przed ugryzieniem :)

Sympatyczne ;)

Więcej zdjęć z wyspy :) 

Wodospad i ja :) 
Wybrzeże 



Mama :)
Przydrożne drzewa :) 

Po 6 kilometrach pierwsza wioska :)
Fale dla turystów :)
Może relaks :)
Ponownie ja :)
Zabawy chłopaków :)

Po wypoczynku na tak wspaniałej wyspie - Upolu kierujemy się na lotnisko
 i dalej na Fidżi :))) 




Ocena :)


Zdecydowanie polecam wyspy Samoa dla podróżnych preferujących spokój, ciszę i uwielbiających nienaruszoną, dziką przyrodę. Nie znajdziemy tu dużych kompleksów dla turystów, jak w Europie, tylko malutkie, urokliwe
 i kameralne miejsca o wysokim standardzie. Mam wrażenie, że nie dotarła tu jeszcze masa zwiedzających
 i piękno tego miejsca nie zostało przekształcone. Jeśli waszym marzeniem jest wyruszyć 
w podróż na "koniec świata" - Samoa jest najodpowiedniejszym miejscem. 


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Barcelona

Delhi Indie